czwartek, 30 maja 2013
Rozdział pierwszy
~*~*Rozdział pierwszy~*~*
King's Cross
Zostało 10 minut do odjazdu pociągu z peronu 9 i 3/4. Peron zatłoczony był uczniami Hogwartu. Golden Trio zaczynało szósty rok. W tym roku było dużo pierwszoroczniaków. Hermiona, Ginny, Harry i Ron jak zwykle na stację King's Cross przybyli razem.
-To co idziemy zająć przedział? Nie długo nie będzie już wolnych miejsc. -zapytał wybraniec.
-Przepraszam Cię Harry, ale ja i Ron muszę iść do przedziału prefektów. -odpowiedziała spokojnie Granger.
-No tak zapomniałem. Jeszcze nie mogę się do tego przyzwyczaić. -odpowiedział zarzenowany.
-Jak tylko sprawdzimy czy w innych przedziałach jest spokojnie, przyjdziemy do Twojego jak zawsze. -uśmiechnęła się i weszli do pociągu.
Hermiona i Ron poszli do przedziału dla prefektów, a bliznowaty szukał przedziału, w którym mógłby usiąść. Jak zawsze wszystkie były pozajmowane. Przeszedł już prawie cały pociąg i na końcu znalazł przedział, w którym siedział Neville, Luna i Ginny.
-Mogę? -zapytał z uśmiechem.
-Jasne, jeszcze pytasz? -odpowiedział Neville.
-Cześć Harry. Jak minęły Ci wakacje? -zapytała jak zwykle rozmażona Luna.
-Były... nawet ciekawe. A Twoje? -zapytał chcąc podtrzymać rozmowę.
-Było ciekawie. Jak zwykle mój tato opowiadał mi nowe historię. Łapaliśmy motyle, są nawet cwane, nie tak łatwo je złapać.
Reszta drogi minęła im na rozmowie o wakacjach i śmianiu się. W połowie drogi do przedziału weszła brązowowłosa i rudzielec.
-Nie no, ja nie wytrzymam. Siedzieć z Malfoyem i Pansy w jednym przedziale to chyba najgorsze co może być. -powiedziała zirytowana Miona.
-Co znowu zrobił? -spytał Potter.
-Jak to co? To co zawsze. ''O patrzcie, szlama przyszła'' -zacytowała dziewczyna.
-Hermiono, chyba musisz się przyzwyczaić. -odparł Harry.
-Chcę już być w Hogwarcie, zgłodniałem. -powiedział Ron.
-Jeny, jak Ty możesz cały czas myśleć o jedzeniu? -powiedziała śmiejąc się z brata Ginny.
***
-Niedługo będziemy w Hogsmade, przebieżmy się lepiej w szaty. -powiedziała prefektka Gryffindoru.
-Jest! No wreszczcie! -wykrzyczał uradowany Weasley.
Gdy dojechali na stacje zaczęło się robić tłoczno, każdy chciał wysiąść z pociągu. Kiedy przyjaciele wysiedli usłyszeli głos Hagrida.
-Pirwszoroczni do mnie! Pirwszoroczni! -wołał Rebeus.
-Hagrid! -zawołali wszyscy na raz.
-Hej! Harry, Ron, Hermiona. Miło mi Was widzieć, ale niestety muszę się już zbierać. Zobaczymy się później.
-Pa Hagrid. -odpowiedzieli.
-Jak zwykle. -Herma uśmiechnęła się i poszli w stronę powozów.
Ruszyli z Hogsmade do Hogwartu, Ron oczywiście rozmawiał o tym, że nie może doczekać się uczty.
***
Wielka Sala była przyozdobiona w barwy czterech domów: Slytherinu, Gryffindoru, Hufflepofu i Ravenclawu. Wszyscy powoli zaczęli zajmować swoje miejsca. Podekscytowane głosy przerwał Dumbledore.
-Witam wszystkich uczniów. Mam nadzieję, że wakacje się Wam udały i jesteście chętni do nauki. -uśmiechnął się. -Zanim przejdziemy do uczty, przywitajmy nowych uczniów. -do sali weszli przestraszeni pierwszoroczniacy prowadzeni przez profesor Mcgonagall. -Pierwszoroczni. -przemówił dyrektor. -Po wyczytaniu waszego nazwiska podejdziecie tutaj. -wskazał na krzesło, na którym leżała stara, podarta Tiara Przydziału. -I zostaniecie przydzieleni do domów.
Po wyczytaniu wszystkich uczniów. Dumbledore powiedział, że mogą zabrać się do uczty. Na stołach pojawiła się kolacja. Ron wykrzyknął coś, co brzmiało jak ''nareszcie'' i zaczął upychać jedzenie do buzi. Po uczcie wszyscy poszli do swojego dormitorium, aby odpocząć po długiej podróży. Położyli się niemal od razu.
***
Natępnego dnia, Harry, Ron, Hermiona i Ginny zeszli razem na śniadanie. W Wielkiej Sali było już trochę uczniów, lecz przyjaciele nie zważając na nic ruszyli w stronę stołu Gryffonów. Przechodząc obok stołu Ślizgonów, Hermiona poczuła, że spoczywa na niej wzrok Malfoya i Zabiniego. Pierwsze co przyszło jej na myśl to ''o co im chodzi?''. Nie chciała zakrzątać sobie nimi głowy więc zaczęła jeść tosty za nim Ron wszystkie zje. Po śniadaniu opiekunowie domów rozdawali swoim uczniom plan zajęć.
-Co macie? -zapytała Ginny.
-Eliksiry ze ślizgonami. -odpowiedziała lekko naburmuszona Miona. -Wszystkie lekcje mamy z nimi.
-Współczuję. -odparła rudowłosa.
-A Ty co masz? -spytała Granger.
-Historię magii. Przynajmniej sobie pośpię.
***
-Dzisiaj na lekcji przygotujecie mi eliksir rozdymający. -oświadczył Snape. -Żeby nie było Wam tak miło, będziecie pracować w parach, które ja Wam przydzielę. -uśmiechmął się swoim tak zwanym ''szatańskim uśmieszkiem''. Klasa wydała okrzyk niezadowolenia, a on uśmiechnął się jeszcze szerzej. -A więc taak... Panna Parkinson z...
-Oby Draco, oby Draco, oby Draco... -powtarzała cicho mopsica.
-Panna Parkinson będzie z Potterem. -wypowiedział z pogardą nazwisko wybrańca.
-No niee! -odpowiedzieli razem, po czym popatrzyli mierząc się od stóp do głów.
-Widzę, że jesteście zadowoleni. To dobrze. Longbottom! Będziesz z Creabem.
-Mam być z tą ciotą? -spytał Creab arystokrate.
-No to przynajmniej się dobraliście. -powiedział Draco.
-Pan Malfoy. Będziesz z panną Grenger. -zakończył mistrz eliksirów.
-To tylko jedna lekcja. To tylko jedna lekcja. Nie musisz się do niego odzywać, nie musisz się na niego patrzeć, tylko rób swoje. -powtarzała cicho Hermiona. Na jej nieszczęście blondyn to usłyszał.
-Wiem, że mnie pożądasz, ale wytrzymaj te 45 minut. To nie jest takie trudne. Musisz się tylko pohamować, by nie okazywać tych pałających namiętnością uczuć. Nie łódź się sz... -mówił Draco wtem przerwała mu Granger.
-Masz za duże mniemanie o sobie Malfoy. Ja miałabym cię pożądać? Nie doczekanie twoje. Choćbyśmy mieli zostać ostatnimi osobami na ziemi nie pożądałabym cię. Ja cię nienawidze! Rozumiesz? I jeszcze jedno. Zapamiętaj sobie, że mnie się szlamą nie nazywa, Fretko! -dziewczyna położyła duży nacisk na słowo ''fretka''.
-Nie mów na mnie fretko! Ty brudna, parszywa szlamo! -Ledwo dokończył zdanie i zwinął się z bólu. Dostał siarczystego plaskacza w twarz.
-Panno Grenger. Zarobiła pani u mnie szlaban razem z panem Malfoyem. Dzisiaj od 19 do... zobaczymy. A teraz do pracy. Chyba, że chcecie zarobić jeszcze jeden szlaban.
-Ale...
-Nie chcę słyszeć żadnego ''ale'' panno Granger. Do pracy. -Przerwał dziewczynie mistrz eliksirów.
***
Robili eliksiry. Jak zawsze najlepiej spisywała się Hermiona, a Draco na tym skorzystał. Byli najlepsi z całej klasy. Oczywiście cały eliksir zrobiła dziewczyna, a arystokrata sobie odpoczywał, ale także nadzorował prace gryfonki.
-Robisz to źle. - Stwierdził tleniony.
-Tak? A niby co robię źle? -Oburzyła się Herma.
-Tak. Miały być 3 szczurze ogony. A ja widzę, że kroisz już czwarty.
-Ohh... Zamyśliłam się. Dzięki za pomoc?
-W końcu to też moja ocena i muszę pilnować swoich interesów. -Odpowiedział jakby z wyższością Malfoy. Hermiona to tylko przemilczała.
Uwarzyli najlepszy z eliksirów. Na koniec swojej pracy Smok i brunetka ''podziękowali'' sobie za prace i oddalili się od siebie jak najszybciej.
***
W WS (Wielkiej Sali) Ginny, Harry i Ron czekali na Hermione, która po drodze zaszła jeszcze do biblioteki, jak to miała w zwyczaju.
-I jak Ci poszły eliksiry? -spytała Ruda.
-Szlaban o 19 u Snape z Malfoy'em. -Odpowiedziała oburzona gryfonka, nic więcej nie umiała powiedzieć.
-Nie martw się. Może nie będzie tak źle.
-Jak nie będzie tak źle? Przecież to szlaban u Snape. Na dodatek z pieprzonym arystokratą, który myśli, że wszystko mu wolno.
-Jak coś to weź swoję Mp3. Czas Ci szybciej zleci.
-Ale Ginny. W Hogwarcie przecież nie można używać mugolskich urządzeń, nie działają. -Upomniała ją Hermiona.
-No tak wiem. Ale... No dobrze. To miał być prezent, ale ta sytuacja wymaga wygadania się. -uśmiechnęła się wiewiórka. -Otóż Fred i Goerge ją, tak jakby, ''ulepszyli'' tzn. możesz ją używać w Hogwarcie. Listy utworów nie zmieniliśmy, ale mogłabyś ją czasem odświerzyć. -Ruda wystawiła jej język, a Hermiona ją uścinęła.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję. -Zaczeła piszczeć, po czym wszystkie oczy w Wielkiej Sali zwróciły się na dziewczynę, która cmoknęła Ginny w policzek. Iż Hermiona wyrobiła się przez te wakacje (na lepsze) było słychać jak, niektórzy chłopacy mamrotali pod nosami ''Ja też chcę'' :)
***
Hermiona ruszyła do lochów gdzie miał być jej szlaban z Malfoyem. Wzięła ze sobą różdżkę oraz schowała do kieszeni szaty Mp3. Była 18:55 więc stanęła spokojnie pod drzwiami gdzie już czekał Malfoy. Nawet na niego nie spojrzałą tylko opatrła się o ściane i wpatrywała w swoje buty.
-Ahh... Już jesteście. To dobrze. Wejdźcie. -Severus zaprosił ich do środka. -Jest godzina 19. Ja wychodzę, was zamykam. Siedzicie tu dopóki nie wrócę, a nie wrócę prędko. Gdy otworzą się drzwi wychodzicie i idziecie prosto do swojego dormitorium. Jasne? Ahh tak zapomniał bym. Oddajcie mi swoje różdżki. -powiedział Snape, po czym wyszedł z gabinetu zamykając pare.
~*~*~*
CDN. -Ciąg Dalszy Nastąpi ;) Proszę tylko o jedno :* Komentujcie czy się podoba. Jeżeli nie będzie się podobać to przestanę ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mi się podoba, i wróce tu jeszcze napewno ;)
OdpowiedzUsuńJak narazie zaczyna się jak na wielu innych blogach ale mam nadzieje, że dasz coś od siebie :)
Taka mała podpowiedź ode mnie. Nie używaj skrótów tj. WS. Pisz od razu Wielka Sala ;) Taka mała podpowiedź ode mnie :)
Mam nadzieje, że szybko dodasz kolejny rozdział , bo nie mogę się doczekać ich szlabanu :p
Mała sugestia. Włącz możliwość komentowania dla Anonimów- niektórzy są zbyt leniwi by założyć Konto Google ;)
zapraszam do mnie: droga-do-milosci.blogspot.com - bardzo chciałabym poznać Twoją opinie ;)
Pozdrawiam M.
Dziękuje za rady, na pewno skorzystam ;* Blog świetny ;) Będę czytać. ;*
Usuńi kiedy nowy rozdział? :D
OdpowiedzUsuńNowy rozdział jest w trakcie pisania. ;) Kilka poprawek, albo korekta całego ;) w weekend powinien być :D Tak wiem długo, ale mam szkołę i takie tam ;c Przepraszam ;c
Usuńświetne *,*
OdpowiedzUsuń