*~*~*Rozdział trzeci *~*~*
Szlaban cz.2.
Rozdział dedykuje Zuzie M., która komentuje każdy mój wpis i za zagrzewanie do pisania. Dziękuje bardzo kochana :*
-No... ten...tego... -zaczął niepewnie Draco.
-No mów, że Malfoy! -oburzyła się Hermiona. Już miał mówić, gdy do gabinetu wszedł profesor Snape.
-No, no... widzę, że się nieźle dogadujecie. Nic nie zniszyliście, a nawet ze sobą rozmawiacie. Mam nadzieję, że już nie będziecie musieli do mnie przychodzić na szlabany. -powiedział Severus. Wtem jego wzrok przyciągnęła pusta butelka po Ognistej. -No chyba, że... Picie alkoholu? A kto Wam pozwolił? Kto wyciągnął?
-Wujku. Już się tak nie bulwersuj. Ja wyciągnąłem z Twojego barku. -odpowiedział arystokrata.
-Wiecie, że za picie alkoholu możecie zostać wyrzuceni ze szkoły?
-No, ale wujku. Z tego co wiem, to nauczyciel musi zostawać z uczniami na szlabanie, a nie sobie wychodzić i wracać oo.. która to już jest? O 24. -powiedział z łobuzesrkim uśmiechem Malfoy.
-No dobrze. Ale, żeby to było ostatni raz. Rozumiemy się? Draco. Chyba będę zmuszony poinformować Twoich rodziców o dzisiejszym zajściu. -powiedział z uśmiechem mistrz eliksirów.
-Proszę bardzo. -odpowiedział bez wahania. Hermione zdziwiło to, że Draco nie przejął się tym, że jego rodzice dowiedzą się, że pił ze szlamą. Ucieszyła się z widocznej zmiany blondyna.
-A z resztą... Po co ich niepokoić? W zasadzie to nic nie zaszło. Teraz możecie iść. -powiedział im zdziwiony zachowaniem chłopaka, czyżby już się nie bał opinii rodziców? Hermiona wyszła, lecz Draco jeszcze chwile został, chciał pogadać z Snapem.
-Wujku...?
-Draco? Ty jeszcze tutaj? Uciekaj już do dormitorium.
-Gdzie byłeś tak długo? I co się stało, że wróciłeś taki zadowolony?
-To chyba moja sprawa gdzie byłem i co robiłem. A poza tym, chyba mam prawo mieć dobry humor. A teraz idź. -odpowiedział zdezorientowany.
-Zakochałeś się? Czy coś innego?
-Nie bądź już taki ciekawski. Zmiataj stąd. -rzucił Snape. Draco posłusznie wyszedł i ruszył prosto do swojego dormitorium. Rozmyślał o dzisiejszym dniu. O dzisiejszym szlabanie. Zdał sobie sprawe, że nawet nie przeprosił Hermiony za to, że nazwał ją szlamą. Rozmyślał o tym czy na prawdę podoba mu się jakaś dziewczyna. Wszedł do Pokoju Wspólnego. Ku jego zaskoczeniu siedzieli w nim Pansy i Blaise. Nie spodziewał się nikogo.
-No wreszcie wróciłeś.-Westchnęła Pansy.
-Mam nadzieje, że jakoś uciszyłeś tę szlame Granger i już nie będzie taka pyskata.-powiedział Zabini.
-Co? -niedowierzał Draco.
-No wiesz. Pożądnie jej nawrzucałeś?
-Komu?
-No szmacie Granger. -ciągnął Blaise.
-Po pierwsze- Hermiona nie jest szmatą. Po drugie- nie, nie nawrzucałem. Po trzecie- nie radze Ci nazywać jej więcej szmatą, albo szlamą. W ogóle jej obrażać. Jasne? -wycedził arystokrata.
-Hej Draco. Żartujesz sobie? Właśnie nazwałeś Granger po imieniu i ... Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawe jak się teraz zachowujesz? Przecież to nie jest do Ciebie podobne.-Powiedziała Pansy.
-Nie, nie żartuje. Lubię Mione i się z nią pogodziłem.-oświadczył Malfoy.
-Nie, no z nim jest coś nie tak, może ma gorączkę? Albo ktoś rzucił na niego Imperiusa. Nie no. Co się z Tobą dzieje?! Dobrze się czujesz? -mamrotał ciemnoskóry.
-Nie mam gorączki. Nie rzucili na mnie Imperiusa. Czuję się dobrze. ! Zrozumcie, że ją lubie i mam już dosyć tego wszystkiego. Tej całej wrogości między domami. Wiem, że może to być trudne, ale zostały nam ostatnie dwa lata w tej szkole i mam zamiar wykorzystać je jak najlepiej! A z Hermioną będe się kolegował, a jak się uda to nawet przyjaźnił, czy to się komuś podoba czy nie!- oświadczył blondyn.
-Dobra. Ale co na to Twój ojciec?
-Mam w dupie co powie na to mój ojciec! Rozumiesz Blaise? Mam gdzieś jego, jego pojebane zasady i poglądy. Będe się przyjaźnił z kim będe chciał. A jeśli wy mnie nie popieracie to znajdę sobie innych przyjaciół! -wykrzyczał Draco.
-Ale Draco. Jesteśmy Twoimi przyjaciółmi i musimy Cię popierać we wszystkim. Więc i w tym możemy Cię poprzeć. -powiedział Zabini.
-Jesteśmy z Tobą. Zawsze byliśmy i zawsze będziemy. -dodała Pansy.
-To dobrze. A teraz jeśli pozwolicie. Pójdę się położyć. Jestem zmęczony i chcę odpocząć. Z tego co wiem to jutro znowu mamy pierwsze eliksiry. A potem transmutacje, tak?
-No tak. -odpowiedziała Parkinson.
-Jakoś to przeżyje. Severus się dzisiaj dziwnie zachowywał. Coś się święci. Tylko jeszcze nie wiem co. Pewnie jutro się dowiemy. -powiedział i wyszedł. Poszedł prosto do swojego dormitorium. Gdy tylko wszedł skierował się po szorty do spania i poszedł wziąć prysznic. Po umyciu się, położył się do łóżka. Nie czekał długo na sen. Położył głowę na poduszkę i zasnął.
****
Śniły mu się brązowe oczy, burza loków na głowie i ten uroczy uśmiech. Taki delikatny. Czuł się wyśmienicie. Przerwał mu budzik, który wskazywał 7:30. Miał pół godziny, żeby wyszykować się na śniadanie. Złapał koszule, czarne spodnie i krawat w barwach swojego domu i poleciał do łazienki na poranną toalete. Ubrał się. Zszedł do pokoju wspólnego, w którym już czekali na niego przyjaciele. Uśmiechnął się do nich. Cieszył się, że ma takich przyjaciół jak oni. Gdy wszedł do Wielkiej Sali spojrzał na stół Gryffindoru. Zauważył, że Hermiona już tam siedzi i uśmiechnięta zajada tosty. Uśmiechnął się na jej widok. Usiadł do swojego stołu i zabrał się za śniadanie. Gdy skończył poszedł jeszcze do dormitorium po torbe i pobiegł pod salę eliksirów. Hermiona już tam stała w towarzystwie Rona, Harrego i Nevilla. Pansy z Blaisem stali w koncie za gryfonami, więc Draco musiał się do nich przeciskać obok Wesleya.
-Cześć Hermiono.-powiedział, gdy koło nich przechodził. Hermiona lekko się zaczerwieniła.
-Hej.-odpowiedziała uśmiechnięta. Draco odwzajemnił uśmiech. rudzielec i Potter przyglądali się tej sytuacji, po czym Ron wybuchł.
-Co to miało być?! Wy się ze sobą zadajecie?! Nie no Granger przeszłaś samą siebie! Żeby się z nim zadawać?! Tak nisko upadłaś?!
-Ron przestań. -powiedział Harry.
-Nie, Harry. Ona się zadaje ze ślizgonami! Co jeszcze?!
-Ron przestań. Ma prawo się zadawać z kim chce.
-Dziękuje Harry.-powiedziała zdezorientowana Miona.
-''Dziękuje Harry.'' -przedrzeźniał się rudzielec.-Jak możesz tak nisko upaść, żeby zadawać się z Malfoyem?!
-Słuchaj wieprzlej. To nie Twoja sprawa z kim się Miona zadaje. Masz problem, bo koleguje się ze mną, bo co? O co Ci w ogóle chodzi? To jej życie i będzie z nim robiła co tylko chce. -wtrącił się Draco.
-Nie wtrącaj się, synu śmierciożercy! Szkoda, że Voldi upadł jak Harry był mały, co? Chętnie byś się do niego przyłączył, no nie? Ba. Byłbyś pierwszy w jego szeregach, jak Twoja nędzna, nic nie warta rodzinka.-splunął arystokracie w twarz.
-Tego już za wiele. Kim ty kurwa jesteś, żeby obrażać Mione, albo moją rodzine?! No powiedz.-mówił to przygniatając go do ściany. -No mów! Byłeś taki odważny. Nie powiesz? Oj, szkoda. Myślałem, że podzielisz się znami tymi, jakże fascynującymi historyjkami. A propo, nie, nie przyłączył bym się do Voldemorta. Tym lepiej dla ciebie. Uwierz mi. Pierwszy byś zdechł. Radzę ci, nie zaczynać ze mną. A jeśli się dowiem, że znowu naskoczyłeś na Hermione nie będzie już tak miło. -Draco puścił rudzielca i uśmiechnął się szczerze do gryfonki.
-To jeszcze nie koniec.
-Myli się pan, panie Wesley. To już koniec. Teraz są lekcje, a pana zapraszam na szlaban do mnie w każdy weekend o 19. Mam nadziejem, że podoba się panu takie zaproszenie.-uśmiechnął się podle Snape.-Zapraszam na lekcje.
-Zajebiście.-mruknął Ron. Weszli do klasy i usiedli tak jak przydzielił ich na poprzedniej lekcji nauczyciel.
-Dzisiaj uważymy eliksir żywej śmierci. Składniki macie napisane na tablicy. Pod koniec lekcji ocenie, która grupa zrobiła go najlepiej. Oczywiście grupy są takie jak siedzicie w ławkach. No to do pracy. A zapomniałem Wam powiedzieć. Od następnego tygodnia trochę się pozmienia. Mianowicie eliskirów będzie uczył profesor Horacy Slughorn, a ja...-tutaj uśmiechnął się dumnie.- ja będę nauczał obrony przed czarną magią. To już wszystko, do pracy.
-No to wujek jest z siebie dumny. Wreszcie dostał to czego chciał.-powiedział Hermionie Draco. -Miałem się zapytać. No bo...
-Bo? -zaciekawiła się Hermiona.
-Bo następną lekcje mamy transmutacje, a ja... jachciałemspytaćczybędzieszzemnąsiedzieć.-powiedział na jednym wydechu.
-Będe z Tobą siedzieć, ale czy ktoś Cię gonił, że tak szybko mówiłeś? -uśmiechnęła się Hermiona. -Aż tak na Ciebie działam? -zaśmiała się.
-Chciałabyś. -wybuchnęli śmiechem.
Wtem na ławkę przyleciał liścik do Hermiony. Ktoś miał brzydki charakter pisma, ale dziewczyna od razu wiedziała od kogo to.
Granger, sorry za moje zachowanie. Chciałem się spytać, czy będziesz siedziała ze mną na transmutacji. To jak będziesz?
Ron
Dziewczyna chwyciła po pióro i szybko odpisała.
Granger? Sorry to nie jest to samo co przepraszam. I nie, nie będe z tobą siedziała.
Hermiona
Wysłała liścik. Długo nie czekała, a przyszła odpowiedź.
Pewnie siedzisz z Malfoyem, prawda? Robisz się naiwna.
Naiwna byłam w tedy jak zaczęłam się z tobą przyjaźnić. I tak, siedzę z Draco.
Ślizgońska dziwka.
Spierdalaj albo wypierdalaj palancie, jak wolisz. Najpierw sobie poczytaj kto to jest ''dziwka'', a potem używaj tego słowa.
Wysłała liścik,a gdy przyszła odpowiedź za pomocą zaklęcia je spaliła nawet nie czytając zawartości.
-Co jest? -spytał Draco widząc jej stan.
-Nic.
-Przecież widze.
-Mówię, że nic.
-Ale ja widze. Jeśli to znowu chodzi o wieprzleja, wyląduje u pani Pomfrey. To powiesz co jest?
-No bo... -do jej oczu napłynęły łzy.
-Ej Miona co jest?
-Bo... Czy ja jestem dziwką?
-Nie jesteś dziwką. Ten gościu sobie grabi. Pożałuje, że w ogóle się urodził.
Draco skończył eliksir sam. Oczywiście dostali W. Hermiona przepraszała go, że sam musiał go robić.
-Nic się nie stało. Miałaś inne problemy. -Zadzwonił dzwonek, a Hermiona wraz z Draco, Pansy, Blaisem i Harry wyszli z klasy. Kierowali się na transmutacje, kiedy to minął ich Ron.
-Ej, wieprzlej! No chodź tu! Kurwa powiedziałem ci coś.
-Myślisz, że będe się ciebie słuchał?-rzucił rudzielec pogardliwe spojrzenie na arystokrate, a potem na Hermione.
-Radziłbym ci. Mówiłem ci, żebyś uważał bo następne nasze spotkanie nie będzie miłe. I co? Ty chyba bardzo mnie lubisz, bo aż się prosisz o problemy. Teraz ładnie przeprosisz Hermione, za to co jej powiedziałeś.
-Ej, moment. Co jest? Miono co on znowu Ci powiedział? -spytał jeszcze nie poinformowany Harry. A Parkinson i Zabini spojrzeli na nią zaciekawieni całą sytuacją.
-No...
-Nazwałem ją dziwką! Bo ona nią jest! ONA JEST DZIW...-nie skończył, bo Draco rzucił się na niego z pięściami. Skończyło się tak, że Hermiona rzuciła się ich rozdzielać (choć Harry ją powstrzymywał :D ) Ron miał podbite oko, a Draco podartą koszule. Hermiona skoczyła pomóc Draco podnieść się z ziemi.
-Dziękuje, że stanąłeś w mojej obronie. -i dała mu buziaka w policzek.
-Każdy by tak zrobił. -i uśmiechnął się do niej. Poszli na lekcje transmutacji, która minęła im bardzo szybko. Poszli na obiad, oczy wszystkich w sali były skierowane właśnie na nich. Ginny podeszła do Miony.
-Mogę się do Was dosiąść?
-Tylko jeśli siądziesz koło mnie. -uśmiechnął się Blaise.
-Jeeeśli muuusze. -odpowiedziała z uśmiechem.
****
Po skończeniu lekcji reszte dnia spędzili przechadzając się po błoniach, teraz już w szóstkę. Hermiona, Ginny i Pansy szybko się zaprzyjaźniły ze sobą jak i z chłopakami. O chłopakach można było powiedzieć to samo. Poszli nad jezioro. Położyli się na brzegu, śmiali, opalali, śmiali, ale przeważnie się śmiali. Nic nie mogło zepsuć im takiego dnia. Ruszyli na kolacje i znowu siedzieli koło siebie. Dyrektor wstał.
-Miło mi, że pojawiły się w naszym zamku nowe przyjaźnie. -popatrzył oczywiście na Hermione i Draco.-Ale mimo to, nie zapominajmy o starych przyjaźniach.
-Na pewno nie. -Miona powiedziała to cicho do swoich towarzyszy.
-Ale nie o tym chciałem Was poinformować.Od następnego tygodnia eliksirów będzie nauczał profesor Horacy Slughorn. A profesor Snape będzie uczył obrony przed czarną magią. No. To już koniec. Smacznego. -zakończył Dumbledore, a uczniowie wzieli się za swoje kolacje. Po uczcie grupka przyjaciół odprowadzała się jeszcze kilka razy od lochów pod Grubą Damę i odwrotnie :) W końcu wszyscy trafili do swojego dormitorium i po ciężkim dniu usnęli.
*****
Przepraszam, że tak długo czekaliście. W zasadzie to nwm czy ktoś czekał no może prócz jednej osoby. Mam wrażenie, że piszę tylko dla niej. Następnego rozdziału nie będzie póki nie zobacze 3 komentarzy :)
Świetne to . <3 ogólnie wszystkie rodziały mi sie podobają . ^^
OdpowiedzUsuńKochanie, po pierwsze : MUSISZ SIĘ REKLAMOWAĆ!
OdpowiedzUsuńBez tego daleko nie zajdziesz ;)
A rozdział? Długi i baardzo mnie nacycił :D
Oh, już myślałam że Draco powie kto mu się podoba, a tu Snape im przerwał :x Ugh, nie dobry Snape!
Oj, zdenerwowałam się na Blaisa na początku, oj tak. I na Pansy też ;_; No ale później się ogarnęli więc cała złość się ulotniła :D
A Rona nie lubię, ot co. Jest głupi, brzydki, głupi, chamski, głupi.
Jeden błąd, który wyłapałam to : z tąd. Powinno być stąd :) Ogólnie nic więcej nie wyłapałam :P
Może przecinki, ale sama nie jestem w nich geniuszem, więc w tym temacie się nie wypowiadam ;)
Czekam z niecierpliwością na następny, tak samo dłuuuugi rozdział.
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Za błędy przepraszam. Ja w zasadzie nigdy Rona nie lubiłam więc... :D
UsuńŚwietny blog ;)
OdpowiedzUsuńfaaaaajnee ;3
OdpowiedzUsuń